Berlin, rok 1936. Salomon Sorowitsch jest królem fałszerzy, a w świecie hazardzistów, żigolaków i łatwych kobiet czuje się jak ryba w wodzie. Nie ma też problemów ze znalezieniem gotówki na zabawy w kasynie, bo każdą kwotę jest w stanie spreparować sobie samodzielnie. Pewnego dnia zostaje aresztowany...
...i trafia do obozu koncentracyjnego Mauthausen. Kiedy po pięciu latach zostaje przeniesiony do Sachsenhausen spodziewa się najgorszego. Jednak życie ma dla niego jeszcze jedną niespodziankę. Wraz z grupą specjalnie wyselekcjonowanych więźniów ma spreparować miliony funtów i dolarów, którymi Niemcy chcą zalać zagraniczne rynki i doprowadzić do ich załamania.
Niezwykłe i niepowtarzalne to kino. Momentami niemal w kronikarski sposób przedstawiające bieg wydarzeń. Zawarta została w nim zarówno groza, jak i lżejsze akcenty, pozostawiające jakiś okruch nadziei, podkreślające motyw przetrwania w rozgrywającym się na jawie koszmarze. Ruzowitzk stworzył prawdziwe, skrupulatne dzieło o harcie ducha i sile charakteru. Trochę też o zwykłym szczęściu, gdyż nawet takie w najgorszych sytuacjach potrafi się przydarzyć. „Fałszerze” wpisują się wreszcie, razem z „Sophie Scholl” czy „Dziewiątym dniem” w niemieckie kino rozrachunkowe, rozliczające się z trudną dla Niemców historią. To ważne, bo filmy te dalekie są od przekłamania lub zaprzeczania faktom. Poświęcają im dużą uwagę, ale też wskazują na osobiste dramaty pojedynczych osób. Stąd ich głęboka wartość i emocjonalna jakość. Warto, aby w ten sam sposób odebrać dziś także, naprawdę bardzo dobry obraz Stefana Ruzowitzka. Artur Cichmiński, Stopklatka, 7 września 2007
Reż. Stefan RuzowitzkyScen. Stefan RuzowitzkyObsada: Karl Markovics, August Diehl, Devid Striesow, Martin BrambadGat. dramat/ wojennyProd. Niemcy/ Austria 2007cena:12zł
Autor: nk